poniedziałek, 14 października 2013

Rzecz o bogactwie



 

Jeszcze kilka dni temu liczyłam wydatki na opał, jedzenie dla psów, kotów, kur, kaczorka i gęguni, które już poczuły zbliżające się chłody i instynktownie pożerają wszystko, co dostaną. Nie są już takie wybredne jak latem. Zauważyłam, co zresztą nie jest żadnym odkryciem, że pieniądze po prostu ode mnie uciekają - a to coś się zepsuje, a to ktoś zachoruje, a to trzeba znowu zatankować...
Tymczasem bogactwo przyszło samo, cicho i niespodziewanie. Odkryłam je, kiedy wyjrzałam wczoraj przez okno.




Z drzew leniwie kapie złoto.
W trawie mienią się bursztyny.
Szlachetne fiolety i purpury pysznią się w ogródku.
Niebo wygląda jak wyrzeźbione w turkusie.
Rankiem sznury pereł zdobią przymarzniętą trawę. Po południu krzaki dzikiej róży obnoszą się ze swoimi koralami, a wieczorem to wszystko zalewa księżycowe srebro.



Odkładam na bok rachunki i wychodzę do lasu. Zabieram płótno, trzy pędzle, koszyk z farbami i psa do towarzystwa. Chłonę bogatą, jesienną, ulotną aurę naszej polskiej jesieni i staram się przenieść ją na płótno. Potem wracam do ciepłego domu, piję herbatę z miodem i przez chwilę czuję się jakbym wygrała od życia szóstkę w totka.






6 komentarzy:

  1. Pięknie piszesz o tej jesieni... I zdjęcia cudne. Czy można liczyć, że pokażesz co namalowałaś, czy raczej tego nie robisz?
    Fantastyczne te twoje okolice.
    Pozdrawiam jesiennie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokażę, pokażę :) tylko póki co jest tyle ładnych rzeczy za oknem, że aż żal ich nie pokazywać
      ściskam :)

      Usuń
  2. ostatnie zdjęcie jest najpiekniejsze :-) tak słodko oddaje miłość człowieka do zwierząt i odwrotnie :-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie to samo - forsa się rozchodzi ani nie wiem którędy;) Na całe szczęście - moje lipy zostają;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie się kasa nie rozłazi, bo już to zrobiła. Całe życie tak mam, więc przywykłam.
    Ja też jestem bogata. Czereśnia z żółtymi liśćmi opleciona czerwoną winoroślą to widok za milion dolców. Dzisiaj obsiadły ją szpaki w nieprawdopodobnej ilości, drzewo się ruszało! Obżerały owoce winorośli. A sumaki przy furtce! Dosłownie płoną. Szkoda, że tak krótko.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz komentarz :)