Wróciłam po trochę dłuższej przerwie niż zaplanowałam i nie, nie byłam na wakacjach. Powaliło mnie najpierw siano, potem pogoda, a potem jakiś tajemniczy produkt spożywczy - może skórka z pomidora, może coś co powinno być świeże a jednak nie było - nie wiem, za to skutecznie unieszkodliwiło mnie na tydzień.
***
Zawsze kiedy kupuję kolejną śliczną kurkę, powtarzam sobie, że to będzie naprawdę ostatnia... Mam ich naprawdę dużo i takie obietnice są potrzebne żeby uspokoić sumienie. Powinno być gdzieś zaznaczone, że drób ozdobny jest jednym z silniejszych uzależniaczy - zaczynałam od dwóch parek kupionych na targu, skończyłam z jakąś setką kolorowych kuraków.
Teraz jednak dotrzymałam słowa - nie kupiłam kury.
Kupiłam gąski! :D
Dwa śliczne maleństwa. Białe, puchate z mięciutkimi brzuszkami i różowymi płetewkami. Przywiozłam ze z targu w pudełku i od razu wypuściłam na trawę, którą podobno bardzo lubią. Po dwóch dniach zauważyłam, ze jedna bardziej woli młode listki mlecza a druga preferuje koniczynę.
Na początku gąseczki były trochę zagubione. Kury w najlepszym razie je ignorowały. Kaczor udawał, że robi to samo ale mu nie wychodziło. Łaciaty kot po krótkim namyśle stwierdził, że jego powołaniem jest pilnowanie małych, dziwnych gości. Pilnował kiedy pasły się przy stawie i spał z nimi w cieniu. Podobało mu się nowe zajęcie - gąski nie były zbyt absorbujące a kiedy zwijały się na krótką drzemkę wyglądały tak, że po prostu nie można było odmówić sobie podobnej.
Psy także zaakceptowały nowych towarzyszy, jedne były bardziej zaintrygowane od innych, w Kesi obudził się nawet instynkt macierzyński - wychowała kilka kociąt, więc dlaczego by nie gęsi?
Mówi się, że gęsi są wyjątkowo inteligentne i trudno się z tym nie zgodzić - wszystkie zwierzęta są mądre. Gęsi jednak mają w sobie coś, co sprawia, że przypominają małe szczenięta. Są ufne, mają swoje charakterki i upodobania, szybko zapamiętały trasę nad staw i teraz same przemierzają przez cały, niemały ogród. Podobno młode gąski uznają za rodziców pierwszą osobę jaką zobaczą. Nasze najwyraźniej jeszcze się nie zdecydowały - chodzą za kotem, za psem, za kaczorem, który już sam nie wie co o tym myśleć i, oczywiście za nami... Nowa niania ;) |
Przesłodkie te twoje gąski! A najbardziej rozbawił mnie twój kot pilnujący gęsi... Kotek-gęsiarek:)To bardzo zaradne i energiczne stworzonka, jak widać. Nie mogę się nadziwić tej fantastycznej koegzystencji twoich zwierzaków- psy, które nie gonią kur, kury za pan brat z kaczkami i stróżujące koty. Po prostu raj:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ze zdrowiem wszystko w porządku, pozdrawiam ciepło!
Bardzo sielsko to wszystko wygląda. Cudownie móc obserwować takie kocio-psio-kurzo-kacze towarzystwo:)
OdpowiedzUsuńFascynujące opowieści. Ja też , podobnie jak Mika, nie mogę się nadziwić tej koegzystencji. I wyobrażam sobie ogrom codziennej pracy. Choćby tylko nakarmić i napoić całe towarzystwo.
OdpowiedzUsuńO gęsiach można tylko pozytywnie, w końcu tak właśnie zapisały się w historii i literaturze. Czy ktoś słyszał o złej gęsi?
Pozdrawiam
Gęsi i kaczki to moje wielkie i niespełnione miłości. Niespełnione z powodu wstrętnych charakterków Wzruszaczy. Ucałuj je przynajmniej ode mnie:-)
OdpowiedzUsuń