Od trzech dni śnieżna zamieć usiłuje zdmuchnąć mi dom, albo - z braku innej możliwości - przynajmniej go zasypać. Wczoraj, około 4 nad ranem, przeżyliśmy śnieżną burzę. Błysnęło, huknęło i nagle wszędzie zrobiło się ciemno. Wiatr wyje, drzewa straszą rozbujanymi gałęziami... Jak już pisałam - przeżyliśmy to.
Teraz dom wygląda jak przycupnięty pod białą czapą puchu. Chyba wciąż jest w szoku, że nie powybijało mu okien.
Na zasypanych drzewkach owocowych siedzi rój ptaków, z daleka wyglądają jak puchate bombki. Co chwila zaglądają do wypełnionego ziarnem karmnika i skubią przysmaki zawieszone na gałęziach - tak, tak, w tym roku także nie pozwolę im głodować :) W stołówce poza kolorowym ptactwem mieszanym, mam obowiązkowe sikorki i wróble w ilości hurtowej.
Koty, jeśli w ogóle ruszają się z domu, przychodzą po nanosekundzie, zasypane śniegiem jak baranki. Śpią na kaloryferach spokojnie obrastając w zimowe sadełko.
Nie powiem, jest zimno, trzeba się babrać w węglu/popiele, do tego potwornie wieje a odśnieżanie znowu zamienia się w syzyfową pracę. Co kilka godzin wychodzi jednak słońce a wtedy widzę, że zima nie jest taka straszna jak jeszcze chwilę temu :)
Nie piekę pierniczków ponieważ te zeszłoroczne zmiękły dopiero pod koniec czerwca i stanowiły realne zagrożenie dla zębów. Piekę za to pyszny piernik, od lat ten sam. Jest miękki od razu po upieczeniu (co już jest zaletą) i smakuje jak najlepszy polski piernik.
Wiem, że jeszcze zostało mnóstwo czasu do świąt. Ale czas ma to do siebie, że lubi płatać figle. W radiu słychać już nieśmiertelne 'last kristmas' a za oknem jest jak jest. Zanim się obejrzę, w sklepach zapanuje histeria. Ludzie hurtowo będą brać kredyty, kupować płaskie telewizory i pakiety telefoniczne. Potem wpakują do i tak zawalonych wózków butle kolorowych napoi i biednego, półżywego karpia...
Dobrze, że mieszkam na uboczu. Kupię to, co mam kupić i zajmę się tym, co w święta jest najważniejsze.
I chipsy!!! Koniecznie paprykowe, jak... paprykarz;)))
OdpowiedzUsuńMeri kristmans ewrybadi;)
Śniegu nie zazdroszczę u mnie tylko wiatr hula. Boskie zwierzaczki a kurki co robią na tym śniegu?Moje ptactwo nawet dzioba nie wychyliło z kurnika ,biegusy jak wyszły to wiatr zmiót je z podwórka pod ścianę budynku.Pozdrawiam cieplutko i życzę dużo spokoju w tym zwariowanym okresie przedświątecznym.
OdpowiedzUsuńTo kurza młodzież - narwana i śnieg jej nie straszny, reszta grzeje kupry w kurniku.
OdpowiedzUsuńDzisiaj pogoda kontrastująca z wczorajszą, niebieskie niebo, słoneczko i puszysty śnieg. Siedzimy w domu i jemy paprykarz, kupiłam na zapas :)
Widok dla mnie niewiarygodny! U nas nie ma ani płateczka śniegu! Byłoby fajnie, gdyby tak malowniczo napadało i leżało sobie raz odgarnięte. Kurza młodzież nabiera właśnie doświadczenia, wiadomo. Samemu tyłek trza sparzyć/odmrozić. W przyszłym roku już nie będzie taka wyrywna.
OdpowiedzUsuńNa nerwy działa mi sama myśl o wariactwie w sklepach. Nigdy nie dałam się temu ponieść i niech tak zostanie.