Może i za oknem wciąż jest biało ale przynajmniej świąteczny stół ugina się od kolorów. W mieście chodziliśmy ze święconką do kościoła, w dodatku o dowolnej porze - ksiądz czynił swoją powinność mniej więcej co kwadrans. Tutaj przyjeżdża tylko raz, na określoną godzinę i w określone miejsce - do ogródka sąsiadów :)
Życzę Wam wesołych i w miarę możliwości, zielonych Świąt!
Upieczone wczoraj, specjalnie do koszyczka |
Mój świąteczny, ręcznie robiony koszyczek |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi miło jeśli zostawisz komentarz :)